Cenckiewicz: To premier ma rację
Donald Tusk chce reaktywować komisję ds. rosyjskich wpływów. Szef rządu planuje "grillować" Jarosław Kaczyńskiego oraz polityków PiS, którym zarzuca rosyjskie wpływy. Informację w tej sprawie przekazał w ubiegłym tygodniu podczas wystąpienia w Sejmie. – Chcę was poinformować, że zarówno służby, prokuratura, jak i komisja, którą powołamy już w zgodzie z Konstytucją, zbada bardzo precyzyjnie, nie przed kamerami, bez cyrków, festiwali medialnych, zbada bardzo dokładnie wpływy rosyjskie i białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy – grzmiał z mównicy.
Koncepcję powołania komisji krytycznie ocenił jeden z koalicjantów KO, lider Polski 2050 Szymon Hołownia. "Kolejna antyrosyjska komisja to zły pomysł. Od ścigania szpiegów są służby, nie komisje sejmowe. Sprawa Szmydta to robota dla kontrwywiadu. Polacy nie potrzebują kolejnego kłótliwego politycznego teatru: potrzebują skutecznych służb i posłów, którzy skupią się na tworzeniu dobrego prawa" – ocenił marszałek Sejmu.
Sławomir Cenckiewicz o komisji ds. wpływów rosyjskich. "Pan Marszałek niestety się myli"
W ocenie historyka prof. Sławomira Canckiewicza, w sporze tym rację ma jednak Donald Tusk.
"Pan Marszałek niestety się myli" – stwierdził na platformie X, po czym podał szereg argumentów uzasadniających taką ocenę.
Cenckiewicz podkreślił, że z uwagi na ręczne sterowanie służbami specjalnymi przez polityków nie są one często zdolne do badania i wskazania wpływów. Jako przykład przywołał historię dotyczącą trzech różnych instrukcji negocjacyjnych ws. aneksu do umowy gazowej w jednym roku 2009. "Czy ktoś to zbadał? Czy ktoś analizował akta b. Min. Gosp. (poza mną:) Dlaczego zwiększały się wolumeny gazu i czas obowiązywania umowy, co przerwała dopiero interwencja Komisji Europejskiej?" – zapytał w swoim wpisie.
W drugim punkcie były dyrektor Wojskowego Biura Historycznego zwrócił uwagę, że częścią wpływów i obiektem działań wrogów Polski są także służby specjalne. Dowodem tego, wskazał Cenckiewicz, jest współpraca Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa. Historyk zapytał tu retorycznie, czy badać te wpływy ma odpowiedzialny za liczne skandale z tym związane obecny szef SKW płk Krzysztof Dusza.
"I tak działa dziś w wielu obszarach w konflikcie interesów" – podkreślił.
"W najnowszym wywiadzie dla Nowej Europy Wschodniej Witold Jurasz wygłasza rewolucyjną myśl – że polska polityka wschodnia nie jest robiona w MSZ, ale w służbach specjalnych (od zawsze). Jeśli tak, to jak tajne służby mają badać czasem ewidentne rosyjskie wpływy w MSZ i polskiej polityce z ubiegłych lat?" – napisał historyk i dodał: "Będąc w konflikcie interesów tego nie zrobią".
Cenckiewicz zauważył ponadto, że na powołanie komisji badających wpływy rosyjskie zdecydowały się kraje o wyższej kulturze kontrwywiadu i sprawnych służbach specjalnych. Wymienił tu m.in. Francję i Kanadę.
Cenckiewicz nie ma wątpliwości: Będzie blokada!
Jednym z argumentów za powołaniem komisji było odwołanie się do własnego doświadczenia. Przypomnijmy, że Sławomir Cenckiewicz stał na czele powołanej za rządów PiS Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022.
"Służby specjalne – piszę to z własnej perspektywy i doświadczenia – nie są zainteresowane badaniem wpływów również przez inne gremia (komisję). Nasza komisja miała olbrzymie kłopoty w dotarciu do wielu dokumentów – poza wyjątkami. Nie mówiąc już o odtajnieniach. A więc będzie blokada! Stąd konieczna jest wola polityczna i jednoznaczne przepisy dające możliwość dotarcia do akt" – podkreślił historyk.
Podsumowując, Cenckiewicz napisał, że "niezależnie od bieżączki i chęci dokopania oponentom – to premier RP ma rację". "Komisja jest potrzebna" – stwierdził i zapowiedział, że o tym, w jaki sposób zrobić to dobrze napiszę w przyszłości.